Total War. Rome. Zniszczyć Kartaginę (David Gibbins)

Total war. RomePrzeczytałem tę książkę w bólach. Piszę o niej, gdyż w serwisie księgarni Empik autor opisu najwyraźniej przeczytał jej streszczenie lub nie wszystko do niego dotarło. Kartagina nie stała na drodze do nieograniczonej ekspansji Rzymu, jak napisano w opisie. Książka nie jest również wzorowana na grze komputerowej (opis w innej recenzji). Rzymianie, w II wieku przed naszą erą, nie byli w ogóle zainteresowani ekspansją, takie jest przynajmniej przesłanie zawarte w powieści. To Kartagina dążyła do zdominowania handlu i zagrażała militarnie Rzymowi, który swoją ekspansję zamierzał zakończyć podbojem Grecji. Autor opisuje znaczenie przypadku i rolę pojedynczych ludzi w kreowaniu rzeczywistości. Gdyby nie było Kartaginy to nie byłoby też wielkiego Rzymu. Tak rozumiem autora, kogoś kto lata spędził na poznaniu świata, który wieki temu przeminął. Wodzowie tak wielcy jak Scypion zostali zapomniani mimo, że to oni utorowali drogę dla Juliusza Cezara i Oktawiana Augusta.

Nie polecam tej książki czytelnikom zwracającym szczególną uwagę na styl pisarski autora. Odnoszę wrażenie, jakby uczestniczył on w wydarzeniach powieści, ale spisał je gdy był już stary i nie wszystko dobrze pamiętał. Dzieje się tak, gdyż David Gibbins z zawodu jest archeologiem. Brał udział w badaniach odkrytych śladów starożytnej Kartaginy. Do tego jest pasjonatem historii tamtego okresu. Kiedy dotarł do skromnych zapisków o rzymskim wodzu Scypionie Emilianie Afrykańskim, który ostatecznie dokonał zniszczenia Kartaginy, uczynił go główną postacią swojej powieści.

„Rome” to powieść należąca do gatunku fikcji historycznych. Czasami świetny pisarz poznaje jakąś historię i pisze książkę stylistycznie świetną, ale mijającą się często z faktami. Innym razem,  zawodowy historyk pragnie przebić się ze swoją pasją do szerokiego grona czytelników i zamyka w powieści swoją wiedzę łącząc ją z wymyślonymi historiami. David Gibbins to nie Umberto Eco, autor „Imienia róży”.

Z początku zbyt wiele postaci sprawia, że łatwo jest się zgubić w gąszczu imion, gdzie każdy bohater ma kilka imion, które dziedziczy po dziadku, ojcu, albo swoim patronie, którzy też występują na kartach tej książki. Nie lubię też, gdy akcja książki nie jest płynna. Historia dzieje się w okresie kilku miesięcy by w kolejnym rozdziale przeskoczyć kilka lat do przodu,  a w kolejnym kilkanaście, dalej ponownie o kilka lat by nagle się skończyć bez zamknięcia kilku wątków. Prawdę powiedziawszy tych bocznych wątków to praktycznie nie ma. Miłość głównego bohatera do Julii, której owocem był wielki Juliusz Cezar, rozgrywa się na kartach jednego rozdziału. W dalszej części powieści jest jedynie osnową do rywalizacji z innym rzymskim wodzem Metellusem, mężem Julii.  Na końcu książki autor, i to jest akurat szczególnie interesujące, opisuje co w książce opierało się na faktach a co było fikcją. Jest to o tyle ważne, by nie wpaść w przeświadczenie, że poznaliśmy wczesną historię Rzymu. Tak mogło być, ale raczej tak nie było! Jak stwierdził autor, za mało pozostało źródeł pisanych z tamtych czasów.

Wartością książki jest wiedza historyczna i ciekawy rys psychologiczny (skromny, ale zawsze) głównej postaci powieści Scypiona Emiliana Afrykańskiego. Najpierw poznajemy nastoletniego chłopca, bohatera bitwy z Macedończykami pod Pydną. Jest on  wzorem cnót Rzymianina. Jakich? Nie chcielibyście mieć dzieci z takimi cnotami! Nie pije, nie ugania się za prostytutkami, ale kształci się na dobrego dowódcę ćwicząc na niewolnikach różne techniki wbijania i sprawnego wyciągania gladiusa (miecz rzymski) z ich ciał. Nie ma litości dla zdrajców. Bohaterskich wrogów też zabija, ale już bez okrucieństwa. Od dziecka owładnięty jest spełnieniem swojego, jak uważa, przeznaczenia którym jest podbój Kartaginy. Jego zrozumienie potrzeb swoich dzielnych żołnierzy polega na pozwalaniu dokonywania rzezi na ludności podbitego miasta. Żołnierze za to go kochają, gdyż gwarantuje on im wojenne łupy i zaspokojenie żądzy krwi. Autor książki jest pasjonatem militariów. Nie tylko kolekcjonuje ale również ćwiczy używanie dawnych rodzajów broni. Jego opisy są więc bardzo szczegółowe, kiedy wyjaśnia techniki jakich używano zabijając wrogów w zależności od stosowanej broni. To też jest wartość wiedzy historycznej! Okrucieństwo tamtych czasów przewyższa każde jakie znajdujemy  choćby w historii XX wieku. Różnica polega w skali. Mordując całe, duże miasto zabijano kilka tysięcy kobiet, dzieci, starców i mężczyzn, którzy byli tacy sami jak ich oprawcy.

Wszyscy znamy wynik wojen pomiędzy Rzymem i Kartaginą. Nie zdradziłem więc niczego co stanowiłoby źródło zaciekawienia tą książką. Polecam ją tym, którzy chcą poznać nasze korzenie: moralność, z której wywodzi się nasza moralność oraz źródło kultury zachodniej cywilizacji. Docenimy wtedy postęp jakiego dokonała ludzkość na przestrzenie dwóch tysięcy lat. Czy jesteśmy w pół drogi, dalej czy bliżej? Czytając powieści, jednym ze stałych pytań jest to czy chciałbym żyć w tamtych czasach czy nie? W tej książce wolałbym żyć daleko od wielkiej historii Rzymu. Jak będę miał możliwość to wybiorę inną epokę.

Autor książki: David Gibbins
Główni bohaterowie:
Scypion – Publisz Kornelisz Scypion Emilian Afrykański
Emiliusz Paulus – Lucjusz Emiliusz Paulus Macedoński (ojciec Scypiona)
Fabiusz – Fabiusz Petroniusz Sekundus (przyjaciel Scypiona)
Metellus – Kwintusz Cecyliusz Metellus Macedoński (wróg Scypion, mąż Julii)
Petreusz – Gnejusz Petreus Atynus (nauczyciel sztuki wojennej Scypiona)
Polibiusz – grecki nauczyciel Scypiona, dowódca, autor „Dziejów” (przyjaciel i doradca Scypiona)