Rękopis znaleziony w Saragossie (Jan Potocki)
Historia powstania dzieła jest co najmniej dziwna. Życie autora i jego śmierć również. Treść książki idealnie wpisuje się w ten krajobraz. Była pisana na przełomie XVIII i XIX wieku, przez około 10 lat (!). Wydano ją wiele lat po śmierci autora. Jako, że nieznana jest wizja autora, powieść wydawana jest w różnych wersjach mających istotny wpływ na jej odbiór przez czytelnika. Napisał ją Polak, po francusku, a główna akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Była to zapewne książka w swej formie i treści wyprzedzająca swą epokę (oświecenie) o kilkadziesiąt lat. Równie dobrze jej autorem mógłby zostać jeden z dzisiejszych pisarzy.
Koniecznie należy wspomnieć o stylu tej powieści. „Autor zbudował swoją powieść posługując się kompozycją szkatułkową (ramową). Powieść podzielona jest na 66 dni. Składa się z wielu wątków tworzących różne opowiadania.” (wikipedia)
Jeśli napiszę, że narrator znajduje rękopis, w którym kolejny narrator opisuje swoje losy, w trakcie których spotyka postaci, którym opowiada swoje dzieciństwo, w którym poznaje historie innych ludzi to wrażenie podobieństwa do rosyjskich matrioszek jest całkiem trafne. Ważne jest by nie zgubić wątku, a to wydaje się wręcz niemożliwe. Po pierwszej, nieudanej próbie,
wróciłem, tym razem lepiej przygotowany, do czytania tej intrygującej powieści. Przygotowanie to polegało na używaniu dwóch zakładek, wykonywaniu notatek (efektem jest poniższy schemat powieści) oraz czytania całych historii opowiadanych przez bohaterów (wymagało to przeskakiwania rozdziałów i powracania do miejsc pominiętych).
Główny bohater Alfons van Worden, kapitan gwardii walońskiej, stara się dotrzeć do Madrytu. Po drodze spotyka różnych ludzi: pobożnych chrześcijan i muzułmanów, wyjętych spod prawa, duchy, kabalistów… Aby nie zagubić się w w “szufladach” labiryntu tej powieści prezentuję poniżej “mapę”, którą wykonałem w trakcie czytania by nie zagubić wątku .

Na podstawie tej powieści w 1965 roku Wojciech Hass nakręcił film, który dzisiaj owiany jest wieloma legendami. Podobnie do książki powstało kilka jego wersji. Wynikło to z faktu bardzo chłodnego przyjęcia flmu zarówno przez krytyków jak i widzów. Wydawał się być zbyt długi i zbyt skomplikowany w swej fabule. Mnie jednak to nie zniechęca. Grały w nim przecież same legendy polskiego kina. Mam nadzieję, że skoro przebrnąłem przez tę ciekawą książkę to film też ogarnę nie zażywającą żadnych środków odurzających.
I pomyśleć tylko, że zakończenie jest takie oczywiste.
Roman Cichocki
Obejrzeń: 398
lis 6 2017
Rękopis znaleziony w Saragossie (Jan Potocki)
Koniecznie należy wspomnieć o stylu tej powieści. „Autor zbudował swoją powieść posługując się kompozycją szkatułkową (ramową). Powieść podzielona jest na 66 dni. Składa się z wielu wątków tworzących różne opowiadania.” (wikipedia)
Jeśli napiszę, że narrator znajduje rękopis, w którym kolejny narrator opisuje swoje losy, w trakcie których spotyka postaci, którym opowiada swoje dzieciństwo, w którym poznaje historie innych ludzi to wrażenie podobieństwa do rosyjskich matrioszek jest całkiem trafne. Ważne jest by nie zgubić wątku, a to wydaje się wręcz niemożliwe. Po pierwszej, nieudanej próbie,
wróciłem, tym razem lepiej przygotowany, do czytania tej intrygującej powieści. Przygotowanie to polegało na używaniu dwóch zakładek, wykonywaniu notatek (efektem jest poniższy schemat powieści) oraz czytania całych historii opowiadanych przez bohaterów (wymagało to przeskakiwania rozdziałów i powracania do miejsc pominiętych).
Główny bohater Alfons van Worden, kapitan gwardii walońskiej, stara się dotrzeć do Madrytu. Po drodze spotyka różnych ludzi: pobożnych chrześcijan i muzułmanów, wyjętych spod prawa, duchy, kabalistów… Aby nie zagubić się w w “szufladach” labiryntu tej powieści prezentuję poniżej “mapę”, którą wykonałem w trakcie czytania by nie zagubić wątku .
Na podstawie tej powieści w 1965 roku Wojciech Hass nakręcił film, który dzisiaj owiany jest wieloma legendami. Podobnie do książki powstało kilka jego wersji. Wynikło to z faktu bardzo chłodnego przyjęcia flmu zarówno przez krytyków jak i widzów. Wydawał się być zbyt długi i zbyt skomplikowany w swej fabule. Mnie jednak to nie zniechęca. Grały w nim przecież same legendy polskiego kina. Mam nadzieję, że skoro przebrnąłem przez tę ciekawą książkę to film też ogarnę nie zażywającą żadnych środków odurzających.
I pomyśleć tylko, że zakończenie jest takie oczywiste.
Roman Cichocki