Ryszard KapuścińskiRyszard Kapuściński

Siła przekazu jego książek jest mniejsza tylko od doświadczeń bohaterów jego reportaży. Turysta, obieżyświat nie zobaczy i nie przeżyje tego o czym pisał Ryszard Kapuściński. Jego świat jest bardziej realny niż ten, który poznajemy w szkole, kinie albo na wycieczce. Banał? Jeśli po przeczytaniu dowolnej książki tego autora stwierdzisz, że wiedziałeś więcej i rozumiałeś lepiej to więcej tu nie wracaj.

Nie dziwi mnie fakt, że jego książki są “porozrzucane” po różnych działach naszej biblioteki. Bo i literatura faktu, i coś z kulturoznawstwa, i reportaż – w każdym razie książki w bibliotece są, ale zamiast szukać samemu lepiej paść na kolana przed bibliotekarką uzbrojoną w komputer. Chwila poniżenia, ale zaoszczędzamy kawał czasu  i unikamy bólu głowy, który często towarzyszy czytaniu tytułów pisanych na grzbietach raz z dołu do góry a innym razem odwrotnie – z góry na dół.

To nie są książki dla tych, którzy szukają rozrywki. Nie polecam również czytać ich przed snem. Wyzwalają za dużo emocji. Przenoszą  czytelnika do światów, w których biały człowiek zachodu jest ciałem obcym. Pozwalają, choć w części zrozumieć sposób myślenia kultur nieeuropejskich. Mają też duży walor poznawczy. Dzięki nim łatwo zrozumieć dlaczego Afrykanie na pontonach ryzykując życiem nacierają na Europę. Mimo, że nie zna mnie żaden mieszkaniec Afryki, Iranu i Ameryki Środkowej, to wiem dlaczego mnie nie lubi (łagodnie powiedziane). Czy ta wiedza jest przydatna? Tak. Oglądając różne serwisy informacyjne wiem, że to co tam serwują to tylko bandaż, pod którym schowane są żywe rany plemion i narodów, o których pisał “mistrz reportażu” (to chyba oficjalny, a pewnie zasłużony tytuł Ricardo Kapuścińskiego).

Świetnie się czyta, mocno przeżywa, a w głowie rodzą się dodatkowe neurony.