Pasłęk nie jest na końcu świata. Grypa co roku dociera do nas z południowo-wschodniej Azji tak samo jak do Warszawy czy Elbląga. Przed erą samolotów i pociągów mieliśmy “rodzime” choroby jak czarna ospa, dżuma, tyfus, zapalenie płuc… 14 dni na pojawienie się objawów choroby, a później nawet kilka tygodni jej trwania to było za mało aby jej nosiciel mógł dotrzeć z końca świata do Rzeczypospolitej albo Prus.
WHO ogłosiło pandemię koronawirusa, a w Pasłęku nie dzieje się nic. , prawie nic. W aptekach zlikwidowano szyby odgradzające farmaceutki od kupujących leki, nauczyciele zabierają dzieci na wycieczki do dużych miast, a ksiądz organizuje pielgrzymkę do Rzymu. To zdanie jest ku pamięci, gdyż jak znam ludzi to za miesiąc nikt o swojej nierozumności nie będzie pamiętał.
Ksiądz Kazimierz Cyganek
Poniżej przedstawiam rozdział z Kroniki ks. Cyganka “Epidemie”. Czytając go uświadomiłem sobie, że wcześniej temat mnie nie interesował. Ot, taka statystyka o tym ile osób umarło. Teraz czytając te fragmenty kroniki dostrzegam to jak niewiele się zmieniło nasze zachowanie od czasów Średniowiecza. Może i myjemy owoce i swoje ciała, ale dalej nie bierzemy na poważnie przestrzegania zasad dbających o nasze życie i zdrowie.
“EPIDEMIE”
(tekst przepisany z kroniki ks. Cyganka)
Jedną z klęsk, na którą ludzie średniowieczni nie mieli wpływu, to były epidemie – straszliwe zarazy różnego asortymentu włącznie z chorobą tyfusu, cholery i dżumy. Dziś nam wiadomą jest rzeczą, że roznosicielem chorób są bakterie, a którym sprzyja brud. Ówcześni ludzie o bakteriach nic nie wiedzieli, a od brudu też się nie wiele strzegli i stąd wybuchały tak straszliwe epidemie. Nie umieli też ich zwalczać, a inni sądzili, że to jest dopust Boży, więc i sprzeciwianie się jemu, jest nie wskazane lub wysiłki ludzkie nie wiele tu pomogą.
Jeśli były groźne epidemie od XV-XVIII wieku, to my o nich coś wiemy, są z tego czasu pewne piśmienne przekazy, ale z wieków wcześniejszych nie wiele o nich wiemy, możemy tylko przypuszczać, że i tamte wieki nie były wolne od klęsk. W latach 1350-1353 na Prusach panowała tak straszna epidemia, że wyludniła okolice do 80%. Nie było komu zbierać a pola ani paść bydła, które do zimy to sobie jakoś radziło, ale pod zimę zdychało masowo z głodu i zimna.
Ludności wtedy było mniej i wioski były rzadsze, lasów i zieleni znacznie więcej, to wszystko hamowało rozwój bakterii, a jeśli i były to w liczbach pożerały mnie ludzi, bo ich mało było.
Dziwna rzecz, że Pasłęk w tych klęskach żywiołowych miał jakieś szczęście, że nie wszystkie epidemie docierały do niego, jakoś go omijały, a jeśli te, które dotarły, nie były tak groźne, jak gdzie indziej. Na przykład w 1529 r. była groźna epidemia na całych Prusach, a w Pasłęku zmarł na nią, na tak zwany “Schweisskrankheit” – pot. jucha, wylew krwi – biskup pomezański Erhard von Queiss, będący wówczas przejazdem w Pasłęku.
Domy, w których była zaraza oznakowano kredą i omijano je z daleka. W kościołach wywoływano silne przeciągi dla rozpędzenia zarazy – surowo zabraniano sprzedawania ubrań po zmarłych na zarazę, nakazywano je palić. Zakazywano obchodzenia zbiorowych chrzcin, wesel czy nawet ograniczano zbiórki w kościołach i naukę w szkołach oraz zebrań publicznych. Niestety biedota nie przestrzegała tych zarządzeń, przez co może powodowała nowe ogniska zarazy.
W 1348 r. była powszechna zaraza na Prusach, zresztą ta zaraza szalała w całej Europie tzw. “płucna dżuma”, na którą w samym Elblągu zmarło 6 000 osób czyli więcej, niż połowa ludności, a w Gdańsku zmarło w tym roku 13 000 osób, czyli znów więcej, niż połowa ludności. Być może, że i Pasłęk miał straty wielkie, ale o tym nie zostawiono przekazu.
W XVI i XVII wieku na terenie Prus było 14 większych epidemij, zaś mniejszych i w poszczególnych miastach było ich daleko więcej, bo jak mówią zaraza stale była, tylko na pewien czas przycichła lub z większym nasileniem się ujawniła.
Medycyna ówczesna o ile w pewnych wypadkach konkretnych chorobowych pomagała, to na epidemie wpływu nie miała, a przynajmniej mały. Zdawano sobie sprawę, że powodują ją pewne zarazki i że czystość osobista i ogólna ją ogranicza, to też kładziono wielki nacisk, aby ją zachowywano. I tak np. w 1512 r. gdy Albrecht został Wielkim Mistrzem, i często do Pasłęka przyjeżdżał, to aby go uchronić przed zarazą, wydał polecenie naczelnikowi Zamku, aby:
a. żaden podróżny czy nawet knecht nie mieli praw bez specjalnego pozwolenia wychodzić czy przychodzić do Zamku,
b.w nocy trzymało straż dwóch szlachciców względnie uzbrojonych knechtów, aby przestrzegali zarządzenia i byli kontrolowani przez rycerzy,
c. brama zamkowa od godz. 7 wieczorem do godz. 4 rano była zamknięta i w tym czasie straż musiała być na swoich miejscach,
d. nie wolno było w czasie zarazy w mieście wychodzić i wchodzić do zamku, by nie przynieść choroby,
e. nikt nie powinien w czasie zarazy wchodzić do kuchni, ani z niej wynosić. Potrawy były roznoszone na stanowiska służbowe,
f. każdej soboty zapasy żywności były kontrolowane z informacją, gdzie i kiedy i u kogo zostały kupione, aby ich nie brakło i nie były zarażone,
g. każdy z nich otrzymywał pewną porcję piwa. Knechci jedli w stajniach bo tam mieli swe prycze do spania, inni spali w bramach, a szlachta i rycerze spożywali jedzenie w ogólnej jadalni w zamku.
h. stróż bramowy miał rozkaz nikogo nie wpuszczać do zamku bez zezwolenia naczelnika, ani wpuszczać do miasta. Nawet kapelanowi zamkowemu nie wolno było wychodzić i utrzymywać kontaktów z miastem.
i. nawet wtedy, gdyby Bóg Wszechmogący zesłał na miasto zarazę, nie wolno nikomu opuszczać zamku.
k. do łaźni mieszkańcy zamku musieli iść raz w tygodniu we środy od godz. 12 do 2 po południu, a nie w innym czasie i kierownik tej łaźni miał surowy nakaz nie wpuszczać nikogo z miasta do łaźni i dbać o … (?!)
Ten ordnung zamkowy wskazuje, jak bano się zarazy i jak pewną ostrożność i czystość w ubiorze i koło domów wpływały dodatnio na odpędzenie zarazy, która w mieście była, a do zamku jej nie “wpuszczono”. Nie zawsze się to udawało, ale co bądź ograniczało jej zasięgi.
W 1529 r. chorował na czerwonkę również Albrecht, ale się z niej jakoś wylizał. Zarazę tę ktoś przywiózł z Francji i na Prusach z tej choroby zmarło 30 000 ludzi.
W 1549 r. powtórzyła się ona i była w Królewcu tak groźna, że Albrecht uciekł z miasta i przybył do Pasłęka, który był uważany za szczęśliwe miasto, bo niemal w połowie omijały zarazy to miasto.
W 1559 r. czerwonka przedostała się na Warmię i tu zrobiła takie spustoszenie, o jakim dawno nie słyszano. Pasłęk w tym roku był wolny od zarazy.
Nie ominęła natomiast Pasłęka zaraza w 1572 r. i tu zrobiła duże spustoszenie.
Dał się również we znaki rok 1602, w którym na całych Prusach zaraza zbierała obfity plon, ale na szczęście Pasłęk ominęła.
Nie ominęła go natomiast w roku 1620. Nie znamy liczby umarłych z tego roku, bo większość grzebano bez rejestracji we wspólnych mogiłach. W samym tylko Królewcu zmarło wtedy 11 425 os.
W 1625 r. na Warmii i Prusach zmarło 100 000 osób – musiała ona i w Pasłęku zrobić nie małe szkody, skoro magistrat wydał zarządzenie, że w grzebaniu umarłych muszą brać nie tylko członkowie cechów, lecz i robotnicy dzienni oraz służebni. Końmi na saniach przywożono na cmentarz trupów.
Największa epidemia w Pasłęku była w roku 1629, w którym za pół roku roku od lipca do 31 grudnia zmarło 744 osoby.
w lipcu – 25 osób
w sierpniu – 130
we wrześniu 185
w październiku 142
w listopadzie – 78
w grudniu 44
604
Reszta przypada na pierwszą połowę roku.
W 1639 r. w Królewcu za 3 miesiące zmarło 1262 osoby, ale w Pasłęku nie było wtedy epidemii.
W 1655 r. wybuchła epidemia na całym Pogórzu (Oberlandzie) tak, że król szwedzki wysłał natychmiast swą żonę do Szwecji, a sam przeniósł swą kwaterę z Pasłęka do Fromborka, ale nie obeszło się bez ofiar w wojsku szwedzkim. I ta epidemia z małymi przerwami grasowała na Prusach do 1677 r.
Księgi zmarłych kościoła pasłęckiego notują w 1656 r., że zmarło w tym roku 275 osób i w następnym roku 191 osób, co grubo przekraczało stan urodzenia. Normalna śmiertelność w parafii Pasłęk wynosiła 60 – 90 osób.
W 1669 r. wyszło policyjne zarządzenie, żeby trupów w połowie grzebali mistrzowie cechów, a w połowie ich czeladnicy i uczniowie. Trupa należało przy pomocy narzędzi owinąć w prześcieradło wpierw obsypując go prochem wapiennym i potem wywlec z domu, wciągnąć na sanie i zawieźć na cmentarz robiąc wszystko tak, by się trupa rękami nie dotknąć i zakopać go, a sami dobrze wytrzeć ręce wapnem i zmyć strumieniem bieżącej wody.
w 1709 r. i następnym były bardzo groźną zarazą szalejącą w całych Prusach, a w szczególności w Zalewie, gdzie niemal wszyscy żyjący ludzie wymarli, a na całych Prusach zmarło wtedy 202 000 ludzi, czyli 1/3 całego nasilenia.
W 1736 r. – panowała na całych Prusach czerwonka (die rote Ruhr) i na tę chorobę zmarło w Pasłęku 133 osoby.
W 1767 r. zmarło na tzw. “suchoty” (Schwindsucht) 23 osoby, a na epilepsję i ze starości tylko 8 osób.
Do zażegnywania epidemiom w Pasłęku w znacznej mierze przyczyniało się istnienie apteki Christianich, którzy przez 3 pokolenia pełnili tę służbę, chodując w swych ogrodach botanicznych zioła lecznicze i udzielali rad, jak się zachować w czasie epidemii.
Wiek XIX przyniósł pod względem higieny znaczny postęp. Wychodziły królewskie zarządzenia odkażania wszelkich rowów ściekowych, kloak, żeby ścieki były nakrywane deskami i przysypywane ziemią, żeby były usuwane ogniska wylęgu bakteryj w błotnistych sadzawkach, kałużach, śmietnikach itp.
Trzy dalsze pokolenia świetnych lekarzy Creutzwieserów, a zwłaszcza ostatni Karol Creutzwieser zasłużyli się na tym polu dbania o higienę, ogromnie skutki ich pracy były widoczne.
Durer, Czterej jeźdźcy apokalipsy
Wojny były i są nadal przyczynami wybuchów epidemii. Brak lekarstw, niedożywienie, większa niechlujność, utrudnione działania sanitarne i setki innych przyczyn są roznosicielami tyfusów czy innych chorób.
O ile w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku już po opanowaniu z grubsza epidemij śmiertelność przekraczała liczbę urodzin, to takie lata uważało się za epidemiczne. Statystyki wykazują, że w latach 1800 – 1832 było kilka takich lat, które zależałoby uznać za epidemiczne, choć nie na wielką skalę. Np. w wymienionych latach liczby w nawiasie będą wskazywały nadwyżkę zmarłych na urodzonymi:
W XIX wieku trafiały się wybuchy cholery i tak w 1831 roku w Królewcu zmarło 1323 osoby na cholerę, w Elblągu 150 osób, a w Pasłęku zmarło w tym roku 33 osoby na 85 chorych.
Jedna rodzina mieszkająca na Zamkowszczyźnie (Amtsfreiheit) składająca się z 9 osób wymarła całkowicie.
Zdarzały się i później wyskoki cholery, jak:
w 1852 zmarło na cholerę w Pasłęku 7 osób, w 1855 – 30 osób, w 860 – 60 osób, poszczególne przypadki cholery notowano jeszcze w 1883, 1885, 1892, 196 r.
Wybuchały też epidemie wśród zwierząt. Wspominałem już o takiej groźnej zaraźliwej chorobie bydła w 1810 czy 1819 r. Zaraził się od takiej chorej krowy jeden z Creutzwieserów w 1810 r. i zmarł, a w 1819 r. padło w Pasłęku 9 wołów, 40 krów i 10 cieląt.
Budowa sieci kanalizacyjnej ogromnie wpłynęła na zapobieżenie rozwijających się chorób epidemicznych no i medycyna z chwilą wykrycia zarazka – bakterii i znalezienia środków na ich zabijanie, polepszyły stan zdrowotny i ustrzegły ludzkość od tych strasznych i ciężkich klęsk, które 10-io krotnie więcej pochłonęły istnień ludzkich niż ówczesne wojny.
Medycyna zrobiła duże postępy i zapobiega powtarzaniom się epidemij, lecz pod warunkiem, że z higieną trzeba być za pan brat.”
ks. Kanonik Kazimierz Cyganek
Kronika parafii Pasłęk, 31.12.1980
Życzę wszystkim zdrowia oraz tego aby nie narażali innych na jego utratę!
mar 12 2020
Epidemie w Pasłęku – z Kroniki ks. Cyganka
Pasłęk nie jest na końcu świata. Grypa co roku dociera do nas z południowo-wschodniej Azji tak samo jak do Warszawy czy Elbląga. Przed erą samolotów i pociągów mieliśmy “rodzime” choroby jak czarna ospa, dżuma, tyfus, zapalenie płuc… 14 dni na pojawienie się objawów choroby, a później nawet kilka tygodni jej trwania to było za mało aby jej nosiciel mógł dotrzeć z końca świata do Rzeczypospolitej albo Prus.
WHO ogłosiło pandemię koronawirusa, a w Pasłęku nie dzieje się nic. , prawie nic. W aptekach zlikwidowano szyby odgradzające farmaceutki od kupujących leki, nauczyciele zabierają dzieci na wycieczki do dużych miast, a ksiądz organizuje pielgrzymkę do Rzymu. To zdanie jest ku pamięci, gdyż jak znam ludzi to za miesiąc nikt o swojej nierozumności nie będzie pamiętał.
Poniżej przedstawiam rozdział z Kroniki ks. Cyganka “Epidemie”. Czytając go uświadomiłem sobie, że wcześniej temat mnie nie interesował. Ot, taka statystyka o tym ile osób umarło. Teraz czytając te fragmenty kroniki dostrzegam to jak niewiele się zmieniło nasze zachowanie od czasów Średniowiecza. Może i myjemy owoce i swoje ciała, ale dalej nie bierzemy na poważnie przestrzegania zasad dbających o nasze życie i zdrowie.
“EPIDEMIE”
(tekst przepisany z kroniki ks. Cyganka)
Jedną z klęsk, na którą ludzie średniowieczni nie mieli wpływu, to były epidemie – straszliwe zarazy różnego asortymentu włącznie z chorobą tyfusu, cholery i dżumy. Dziś nam wiadomą jest rzeczą, że roznosicielem chorób są bakterie, a którym sprzyja brud. Ówcześni ludzie o bakteriach nic nie wiedzieli, a od brudu też się nie wiele strzegli i stąd wybuchały tak straszliwe epidemie. Nie umieli też ich zwalczać, a inni sądzili, że to jest dopust Boży, więc i sprzeciwianie się jemu, jest nie wskazane lub wysiłki ludzkie nie wiele tu pomogą.
Jeśli były groźne epidemie od XV-XVIII wieku, to my o nich coś wiemy, są z tego czasu pewne piśmienne przekazy, ale z wieków wcześniejszych nie wiele o nich wiemy, możemy tylko przypuszczać, że i tamte wieki nie były wolne od klęsk. W latach 1350-1353 na Prusach panowała tak straszna epidemia, że wyludniła okolice do 80%. Nie było komu zbierać a pola ani paść bydła, które do zimy to sobie jakoś radziło, ale pod zimę zdychało masowo z głodu i zimna.
Ludności wtedy było mniej i wioski były rzadsze, lasów i zieleni znacznie więcej, to wszystko hamowało rozwój bakterii, a jeśli i były to w liczbach pożerały mnie ludzi, bo ich mało było.
Dziwna rzecz, że Pasłęk w tych klęskach żywiołowych miał jakieś szczęście, że nie wszystkie epidemie docierały do niego, jakoś go omijały, a jeśli te, które dotarły, nie były tak groźne, jak gdzie indziej. Na przykład w 1529 r. była groźna epidemia na całych Prusach, a w Pasłęku zmarł na nią, na tak zwany “Schweisskrankheit” – pot. jucha, wylew krwi – biskup pomezański Erhard von Queiss, będący wówczas przejazdem w Pasłęku.
Domy, w których była zaraza oznakowano kredą i omijano je z daleka. W kościołach wywoływano silne przeciągi dla rozpędzenia zarazy – surowo zabraniano sprzedawania ubrań po zmarłych na zarazę, nakazywano je palić. Zakazywano obchodzenia zbiorowych chrzcin, wesel czy nawet ograniczano zbiórki w kościołach i naukę w szkołach oraz zebrań publicznych. Niestety biedota nie przestrzegała tych zarządzeń, przez co może powodowała nowe ogniska zarazy.
W 1348 r. była powszechna zaraza na Prusach, zresztą ta zaraza szalała w całej Europie tzw. “płucna dżuma”, na którą w samym Elblągu zmarło 6 000 osób czyli więcej, niż połowa ludności, a w Gdańsku zmarło w tym roku 13 000 osób, czyli znów więcej, niż połowa ludności. Być może, że i Pasłęk miał straty wielkie, ale o tym nie zostawiono przekazu.
W XVI i XVII wieku na terenie Prus było 14 większych epidemij, zaś mniejszych i w poszczególnych miastach było ich daleko więcej, bo jak mówią zaraza stale była, tylko na pewien czas przycichła lub z większym nasileniem się ujawniła.
Medycyna ówczesna o ile w pewnych wypadkach konkretnych chorobowych pomagała, to na epidemie wpływu nie miała, a przynajmniej mały. Zdawano sobie sprawę, że powodują ją pewne zarazki i że czystość osobista i ogólna ją ogranicza, to też kładziono wielki nacisk, aby ją zachowywano. I tak np. w 1512 r. gdy Albrecht został Wielkim Mistrzem, i często do Pasłęka przyjeżdżał, to aby go uchronić przed zarazą, wydał polecenie naczelnikowi Zamku, aby:
a. żaden podróżny czy nawet knecht nie mieli praw bez specjalnego pozwolenia wychodzić czy przychodzić do Zamku,
b.w nocy trzymało straż dwóch szlachciców względnie uzbrojonych knechtów, aby przestrzegali zarządzenia i byli kontrolowani przez rycerzy,
c. brama zamkowa od godz. 7 wieczorem do godz. 4 rano była zamknięta i w tym czasie straż musiała być na swoich miejscach,
d. nie wolno było w czasie zarazy w mieście wychodzić i wchodzić do zamku, by nie przynieść choroby,
e. nikt nie powinien w czasie zarazy wchodzić do kuchni, ani z niej wynosić. Potrawy były roznoszone na stanowiska służbowe,
f. każdej soboty zapasy żywności były kontrolowane z informacją, gdzie i kiedy i u kogo zostały kupione, aby ich nie brakło i nie były zarażone,
g. każdy z nich otrzymywał pewną porcję piwa. Knechci jedli w stajniach bo tam mieli swe prycze do spania, inni spali w bramach, a szlachta i rycerze spożywali jedzenie w ogólnej jadalni w zamku.
h. stróż bramowy miał rozkaz nikogo nie wpuszczać do zamku bez zezwolenia naczelnika, ani wpuszczać do miasta. Nawet kapelanowi zamkowemu nie wolno było wychodzić i utrzymywać kontaktów z miastem.
i. nawet wtedy, gdyby Bóg Wszechmogący zesłał na miasto zarazę, nie wolno nikomu opuszczać zamku.
k. do łaźni mieszkańcy zamku musieli iść raz w tygodniu we środy od godz. 12 do 2 po południu, a nie w innym czasie i kierownik tej łaźni miał surowy nakaz nie wpuszczać nikogo z miasta do łaźni i dbać o … (?!)
Ten ordnung zamkowy wskazuje, jak bano się zarazy i jak pewną ostrożność i czystość w ubiorze i koło domów wpływały dodatnio na odpędzenie zarazy, która w mieście była, a do zamku jej nie “wpuszczono”. Nie zawsze się to udawało, ale co bądź ograniczało jej zasięgi.
W 1529 r. chorował na czerwonkę również Albrecht, ale się z niej jakoś wylizał. Zarazę tę ktoś przywiózł z Francji i na Prusach z tej choroby zmarło 30 000 ludzi.
W 1549 r. powtórzyła się ona i była w Królewcu tak groźna, że Albrecht uciekł z miasta i przybył do Pasłęka, który był uważany za szczęśliwe miasto, bo niemal w połowie omijały zarazy to miasto.
W 1559 r. czerwonka przedostała się na Warmię i tu zrobiła takie spustoszenie, o jakim dawno nie słyszano. Pasłęk w tym roku był wolny od zarazy.
Nie ominęła natomiast Pasłęka zaraza w 1572 r. i tu zrobiła duże spustoszenie.
Dał się również we znaki rok 1602, w którym na całych Prusach zaraza zbierała obfity plon, ale na szczęście Pasłęk ominęła.
Nie ominęła go natomiast w roku 1620. Nie znamy liczby umarłych z tego roku, bo większość grzebano bez rejestracji we wspólnych mogiłach. W samym tylko Królewcu zmarło wtedy 11 425 os.
W 1625 r. na Warmii i Prusach zmarło 100 000 osób – musiała ona i w Pasłęku zrobić nie małe szkody, skoro magistrat wydał zarządzenie, że w grzebaniu umarłych muszą brać nie tylko członkowie cechów, lecz i robotnicy dzienni oraz służebni. Końmi na saniach przywożono na cmentarz trupów.
Największa epidemia w Pasłęku była w roku 1629, w którym za pół roku roku od lipca do 31 grudnia zmarło 744 osoby.
w lipcu – 25 osób
w sierpniu – 130
we wrześniu 185
w październiku 142
w listopadzie – 78
w grudniu 44
604
Reszta przypada na pierwszą połowę roku.
W 1639 r. w Królewcu za 3 miesiące zmarło 1262 osoby, ale w Pasłęku nie było wtedy epidemii.
W 1655 r. wybuchła epidemia na całym Pogórzu (Oberlandzie) tak, że król szwedzki wysłał natychmiast swą żonę do Szwecji, a sam przeniósł swą kwaterę z Pasłęka do Fromborka, ale nie obeszło się bez ofiar w wojsku szwedzkim. I ta epidemia z małymi przerwami grasowała na Prusach do 1677 r.
Księgi zmarłych kościoła pasłęckiego notują w 1656 r., że zmarło w tym roku 275 osób i w następnym roku 191 osób, co grubo przekraczało stan urodzenia. Normalna śmiertelność w parafii Pasłęk wynosiła 60 – 90 osób.
W 1669 r. wyszło policyjne zarządzenie, żeby trupów w połowie grzebali mistrzowie cechów, a w połowie ich czeladnicy i uczniowie. Trupa należało przy pomocy narzędzi owinąć w prześcieradło wpierw obsypując go prochem wapiennym i potem wywlec z domu, wciągnąć na sanie i zawieźć na cmentarz robiąc wszystko tak, by się trupa rękami nie dotknąć i zakopać go, a sami dobrze wytrzeć ręce wapnem i zmyć strumieniem bieżącej wody.
w 1709 r. i następnym były bardzo groźną zarazą szalejącą w całych Prusach, a w szczególności w Zalewie, gdzie niemal wszyscy żyjący ludzie wymarli, a na całych Prusach zmarło wtedy 202 000 ludzi, czyli 1/3 całego nasilenia.
W 1736 r. – panowała na całych Prusach czerwonka (die rote Ruhr) i na tę chorobę zmarło w Pasłęku 133 osoby.
W 1767 r. zmarło na tzw. “suchoty” (Schwindsucht) 23 osoby, a na epilepsję i ze starości tylko 8 osób.
Do zażegnywania epidemiom w Pasłęku w znacznej mierze przyczyniało się istnienie apteki Christianich, którzy przez 3 pokolenia pełnili tę służbę, chodując w swych ogrodach botanicznych zioła lecznicze i udzielali rad, jak się zachować w czasie epidemii.
Wiek XIX przyniósł pod względem higieny znaczny postęp. Wychodziły królewskie zarządzenia odkażania wszelkich rowów ściekowych, kloak, żeby ścieki były nakrywane deskami i przysypywane ziemią, żeby były usuwane ogniska wylęgu bakteryj w błotnistych sadzawkach, kałużach, śmietnikach itp.
Trzy dalsze pokolenia świetnych lekarzy Creutzwieserów, a zwłaszcza ostatni Karol Creutzwieser zasłużyli się na tym polu dbania o higienę, ogromnie skutki ich pracy były widoczne.
Wojny były i są nadal przyczynami wybuchów epidemii. Brak lekarstw, niedożywienie, większa niechlujność, utrudnione działania sanitarne i setki innych przyczyn są roznosicielami tyfusów czy innych chorób.
O ile w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku już po opanowaniu z grubsza epidemij śmiertelność przekraczała liczbę urodzin, to takie lata uważało się za epidemiczne. Statystyki wykazują, że w latach 1800 – 1832 było kilka takich lat, które zależałoby uznać za epidemiczne, choć nie na wielką skalę. Np. w wymienionych latach liczby w nawiasie będą wskazywały nadwyżkę zmarłych na urodzonymi:
1800 (32), 1808 (229), 1810 (50), 1813 (68), 1831 (51), 1832 (50).
W XIX wieku trafiały się wybuchy cholery i tak w 1831 roku w Królewcu zmarło 1323 osoby na cholerę, w Elblągu 150 osób, a w Pasłęku zmarło w tym roku 33 osoby na 85 chorych.
Jedna rodzina mieszkająca na Zamkowszczyźnie (Amtsfreiheit) składająca się z 9 osób wymarła całkowicie.
Zdarzały się i później wyskoki cholery, jak:
w 1852 zmarło na cholerę w Pasłęku 7 osób, w 1855 – 30 osób, w 860 – 60 osób, poszczególne przypadki cholery notowano jeszcze w 1883, 1885, 1892, 196 r.
Wybuchały też epidemie wśród zwierząt. Wspominałem już o takiej groźnej zaraźliwej chorobie bydła w 1810 czy 1819 r. Zaraził się od takiej chorej krowy jeden z Creutzwieserów w 1810 r. i zmarł, a w 1819 r. padło w Pasłęku 9 wołów, 40 krów i 10 cieląt.
Budowa sieci kanalizacyjnej ogromnie wpłynęła na zapobieżenie rozwijających się chorób epidemicznych no i medycyna z chwilą wykrycia zarazka – bakterii i znalezienia środków na ich zabijanie, polepszyły stan zdrowotny i ustrzegły ludzkość od tych strasznych i ciężkich klęsk, które 10-io krotnie więcej pochłonęły istnień ludzkich niż ówczesne wojny.
Medycyna zrobiła duże postępy i zapobiega powtarzaniom się epidemij, lecz pod warunkiem, że z higieną trzeba być za pan brat.”
ks. Kanonik Kazimierz Cyganek
Kronika parafii Pasłęk, 31.12.1980
Życzę wszystkim zdrowia oraz tego aby nie narażali innych na jego utratę!